Muzeum Przyrodnicze we Wrocławiu
Uniwersyteckie Muzeum Przyrodnicze we Wrocławiu mieści się przy ul Sienkiewicza, zaraz za Odra, gdy patrzymy od naszej strony. Istnieje ono od ok. 200 lat, w aktualnym budynku od 1904 roku, a eksponaty liczą ok. 100 lat.
Podzieleni na dwie grupy, zwiedzaliśmy je w asyście przewodniczek. Było ono ukierunkowane raczej na ciekawostki niż na systematykę. Eksponaty mieszczą się w kilku salach, podzielone według różnych kryteriów.
Zacznijmy od sali szkieletowej, w której znajduje się ok. 100 eksponatów, od szkieletu żaby aż po - słonia.
Trzeba przyznać, że szkielety robią wrażenie. W pierwszej chwili rzuca się w oczy stosunkowo mały rozmiar szkieletu w stosunku do tkwiącego w pamięci rozmiaru zwierzęcia. Bardziej wnikliwa obserwacja pozwala wychwycić liczne podobieństwa szkieletów różnych kręgowców, od ryb do ssaków. Dokładniejszy ogląd uwidacznia oczywiście różnice, czy to w ilości palców, czy w ogóle w istnieniu i ilości odnóży, kształtu stóp (coś co wydawałoby się u żyrafy golenią, jest stopą, kostka jest stosunkowo wysoko). Można też było zobaczyć miejsca wejścia kręgosłupa w czaszkę, świadczące o postawie zwierzęcia.
Dwa największe szkielety należały do słonia (potężne kości nóg i pozostałe też) i do wieloryba. Był też sztuczny szkielet człowieka i kilka czaszek naszych poprzedników (widoczne grube wały nadoczodołowe).
W drugiej sali umieszczono różnorodne rośliny, od sinic (według aktualnej taksonomii zaliczanych do bakterii) do drzew (tu tylko liście lub gałęzie oraz owoce, nawet tak duże jak drzewa kiełbasianego).
Kolejna sala mieści całe zwierzęta, różnych rozmiarów. Na środku sali króluje szkielet (wyjątek, gdyż nie ma tu więcej szkieletów) młodego (2-letniego) płetwala błękitnego, o długości 14,6 m.
Mamy tu duże ssaki, jak małpy czy lampart, ryby, gady, ptaki, szereg muszli, koralowców, pajęczaków, owadów, motyli (motyl też owad!) i innych stworzeń. Sama lista byłaby długa, a dokładne przyjrzenie się każdemu okazowi wymagałoby bardzo długiego czasu.
Obecny tam orangutan Grzesio był za życia przyjacielem naukowców, lecz zakończył je przedwcześnie w wyniku zarażenia się grypą od personelu.
W osobnej sali oglądaliśmy owady szczególnych rodzajów, mianowicie szkodliwe oraz pożyteczne. Te pierwsze to na przykład korniki i kołatki (niszczyciele drewna), owady zagrażające człowiekowi (pchły, muchy tse-tse, cała kolekcja komarów na szpilkach) i inne.
Z pożytecznych są tam pszczoły i trzmiele (głowa pszczoły w powiększeniu wygląda jak przybysz z kosmosu, na co zwróciła uwagę pani przewodniczka), jedwabniki, czerwce wytwarzające szelak, jak również- czerwone barwniki naturalne, błonkówki wytwarzające galasówki stosowane dawniej do produkcji atramentu.
W sumie spędziliśmy w muzeum ok. 3 godzin, a część z nas pewnie jeszcze tam wróci.
uczestnik Janusz Mirek
powrót do Wydarzenia 2016