Włodzimierz Odojewski życie i twórczość

Wyobraźmy sobie 19-latka, który pod wpływem lektury znalezionych w antykwariacie materiałów mówiących o buntach hajdamackich i na podstawie własnych przeżyć związanych z wakacjami spędzanymi jako dziecko na Podolu relacje polsko-ukraińskie czyni głównym tematem swojej twórczości. Jako 20-latek ma już gotową powieść, tyle że zablokowaną przez cenzurę. Jest rok 1950.

To Włodzimierz Odojewski. Pisarz, eseista, dziennikarz. Połowę życia spędzający na emigracji, wydający książki za granicą, tłumaczony i doceniany. Także w kraju cieszący się uznaniem, zanim wyemigruje. Jest przez krytyków literackich nazywany „pisarzem jednej fabuły” z powodu jego wręcz obsesyjnego zainteresowania zbrodnią katyńską i nieustannego odnajdywania w pamięci trudnych spraw we wspólnej polsko-ukraińsko-rosyjskiej historii.

Nie dyskredytuje to twórcy powieści „Zasypie wszystko, zawieje…”. Odojewski wypełnia bowiem w oryginalny sposób mówienie w polskiej literaturze o tym, co bolesne, niezapomniane i nieuśmierzone. Uwagę w prozie Odojewskiego przykuwa nie tylko temat, ale i język, sposób prowadzenia narracji, skąpe dialogi, których na dodatek narrator prawie nie wydziela, zdania wielokrotnie złożone, które mieszczą się na kilku stronicach. Nawet dla filologa lektura tego niby-strumienia świadomości jest na początku wyzwaniem. Zaskakuje też obraz Ukrainy jako bohaterki, do której my, czytelnicy romantyków krajowych i Sienkiewicza, musimy na nowo przywyknąć. „Pożary, mord, rabunek. Że też wszystko powtarza się tutaj cyklicznie, niby pory roku. Następnie powraca się, zaczyna od nowa, uprawia tę ziemię i chłopi snują się łagodnie senni, uśmiechnięci, kłaniają nisko, przychodzą prosić o poradę w swoich rodzinnych sprawach, są szczerzy i otwarci, aż do powtórnego wybuchu, kiedy przybiegną z zapaloną żagwią pod nasz dach” – mówi babka głównego bohatera „Wyspy ocalenia”. Arkadia ukraińska stała się tylko wspomnieniem.

Jakby na przekór obrazom, zachwyca język prozy Odojewskiego. Można zazdrościć pisarzowi tej lawiny słów, które są raz opisem, innym razem monologiem wewnętrznym; słów, które roszczą sobie prawo do zastępowania malarskiego pędzla, emocji rozpędzonych jak lokomotywa i sensualizmu, bo wszystko czujemy węchem, doświadczamy dotykiem i smakiem...

JWP

 

Powrót do Wydarzenia 2024