Dawne dolnośląskie specjały
Przedwojenni mieszkańcy Dolnego Śląska chętnie raczyli się słodkimi specjałami-piernikami, ciastami i drożdżowymi wypiekami. Prawdopodobnie najczęściej jadanym wyrobem cukierniczym był piernik, który był wypiekany na tych terenach od XIII w. Do miana piernikowej stolicy regiony rościło sobie prawa wiele miast m.in. Bardo, Niemcza, Świdnica, Wałbrzych i Wrocław. Pierwsze pierniki wcale nie przypominały tych pieczonych obecnie i nazywane były „ciastkami z pieprzem”. Z czasem zaczęto do nich dodawać takie przyprawy jak: anyż, cynamon, gałka muszkatołowa, kardamon oraz skórkę cytrynową i pomarańczową. Piernikarstwo przyczyniło się także do rozwoju rzemiosła, ponieważ zaczęły powstawać coraz to bardziej różnorodne w kształtach drewniane formy piernikarskie. Piernik nie był tylko korzennym przysmakiem, był również podarunkiem, pamiątką i ważnym elementem obrzędowości.
Jednym z flagowych wypieków z Dolnego Śląska była Bomba Legnicka, która powstała z okazji wizyty cesarza Wilhelma I w Legnicy w 1875 r. Miejscowi cukiernicy bracia Hermann i Eduard Müllerowie z tej okazji przygotowali nowy wypiek - piernikowe ciastko z miodem, bakaliami, nadzieniem marcepanowym, które oblano polewą czekoladową. Nie wiadomo, czy Bomba Legnicka przypadła do gustu monarsze, ale zdobyła podniebienia i serca mieszkańców tych ziem. Kolejny korzenny wypiek pochodzi z Chełmska Śląskiego, gdzie w 1927 r. Fritz Schubert opracował przepis na Bombę 12 Apostołów. Ciasto składało się z: piernika, powideł śliwkowych, bitej śmietany i polewy czekoladowej. Swoim kształtem nawiązywało do oryginalnych drewnianych Domów Tkaczy Śląskich z początku XVIII w.
We Wrocławiu powstał torcik królowej Luizy, który wyglądem przypominał Śnieżkę w zimowym wydaniu. Całość zwieńczona była lukrową koroną. Przepis opracował szwajcarski cukiernik Conrad Perini, który w swojej cukierni zaczął podawać torcik w zestawie z kawą. Nie sposób nie wspomnieć też o śląskiej drożdżówce z cynamonową kruszonką – przysmaku cesarza Wilhelma II, który podobno zjadał z ciasta tylko kruszonkę, wypowiadając przy tym słowa: „Tak się je śląską drożdżówkę!”. Ten specjał był jadany przez dawnych mieszkańców regionu do popołudniowej kawy lub herbaty, ale był też punktem kończącym niedzielny obiad. Drożdżowy przysmak doczekał się nawet wiersza pt. „Sträselkucha”, autorstwa Hermanna Baucha.
Karolina Rybicka
Powrót do Wydarzenia 2025 II półrocze