Muzyczny Dzierżoniów – dźwięki, które tworzyły miasto

Historia Dzierżoniowa to nie tylko dzieje jego murów i ludzi, ale także melodie, które przez wieki rozbrzmiewały w jego domach, gospodach i na miejskich placach. Muzyka towarzyszyła mieszkańcom od narodzin po śmierć, przenikając wszystkie sfery życia — od codziennych spotkań po uroczystości państwowe i religijne. W XIX i na pocz. XX w. Reichenbach, jak wówczas nazywano miasto, był prawdziwie „muzycznym Dzierżoniowem”.

Już w pierwszych dekadach XIX w. mieszczanie z pasją oddawali się śpiewaniu. W lokalnych drukarniach, należących m.in. do Augusta Sadebecka, Doencha czy Ernsta Müllera, powstawały śpiewniki religijne, patriotyczne i towarzyskie. Drukowano je również w pobliskich ośrodkach – w Świdnicy i Kłodzku. Pieśni towarzyszyły każdej ważniejszej chwili: ślubom, rocznicom, pogrzebom, a także świętom rodzinnym. W 1803 r. wydano pieśń z okazji 63. urodzin Friedricha Wilhelma Sadebecka, dwa lata później – śpiewnik poświęcony otwarciu cmentarza ewangelickiego, a w 1813 r. ukazał się śpiewnik żałobny ku pamięci podporucznika Friedricha Wilhelma Sadebecka. W mieście śpiewano więc z serca i dla serca – od kołyski aż po grób.

Z czasem muzyczne pasje zaczęły przenosić się z domów do przestrzeni publicznej. XIX-wieczne Dzierżoniów tętniło dźwiękami granych na żywo koncertów i tanecznych melodii. Najczęściej występowały niewielkie tria złożone z fletu, skrzypiec i gitary. Gitarzysta odpowiadał za partię basową, a pozostali muzycy prowadzili melodię. Z czasem repertuar poszerzył się o dźwięki concertiny, akordeonu, bandoneonu, mandoliny czy harmonijki ustnej.

W połowie XIX w. w mieście rozbrzmiewały dźwięki znanych kapel, takich jak „Polltmans Kapelle” czy „Schippe’s Kapelle”, grającej regularnie w gospodzie „Steinkretscham” (Kamienna Karczma) przy Frankensteinerstraße 51 (dziś ul. Ząbkowicka). Muzyka towarzyszyła też wieczorom w kawiarniach i cukierniach – w „Conditorei und Café” Franza Prausego przy ul. Kościelnej 2 niemal codziennie grał zespół muzyczny. W karnawale muzycy występowali codziennie, a poza sezonem zimowym koncertowali podczas „Tanzabend” – tanecznych wieczorów w środy, soboty i niedziele.

W Dzierżoniowie muzyka nie była jedynie rozrywką – stawała się narzędziem wspólnoty i dobroczynności. Podczas „Eine musikalische-declamatorische Soiree”, czyli wieczorków muzyczno-recytatorskich, zbierano środki dla potrzebujących. Dochód z jednego z takich wydarzeń, które odbyło się 8 czerwca 1884 r. w gospodzie „Zur Sonne” (Pod Słońcem), w wysokości 375 marek, przekazano pogorzelcom z Nowej Rudy.

Muzyka żywa rozbrzmiewała także w miejscowych kinach. Pierwszy seans filmowy w Dzierżoniowie odbył się w 1908 roku w gospodzie „Zum Deutschen Kaiser” (Pod Niemieckim Cesarzem) przy Trenkstraße 30 (dziś ul. Ignacego Krasickiego 11). To niezwykle wcześnie – we Wrocławiu pierwsze kino otwarto dopiero dwa lata później. W okresie międzywojennym w mieście działały kolejne sale: „Germania Lichtspiele” w dolnym Dzierżoniowie, „Zum Schwarzen Bär” (Pod Czarnym Niedźwiedziem) przy Neudorferstraße 27 (ul. Nowowiejska) oraz „Schauburg” przy Poststraße 4 (ul. Pocztowa 18). Nieme filmy wyświetlano przy akompaniamencie sześcioosobowej orkiestry, a dzierżoniowscy widzowie mogli podziwiać m.in. „Die Geierwally” – film Ewalda André Duponta z Henny Porten w roli głównej.
Z miejskiej kroniki Ericha Hassego wiemy, że po odejściu garnizonu wojskowego w połowie XIX w. Dzierżoniów odczuwał dotkliwy brak dobrej muzyki koncertowej. Sytuację odmienił przyjazd nauczyciela muzyki Friedricha Hundhammera, który powołał do życia „Reichenbacher Stadtorchester” – Dzierżoniowską Orkiestrę Miejską. Jej koncerty na wolnym powietrzu i w salach cieszyły się ogromną popularnością, a władze miejskie wspierały orkiestrę coroczną subwencją.

Prawdziwą muzyczną legendą miasta stał się jednak kapelmistrz Ferdinand Amand Kautzenbach, który przybył do Dzierżoniowa w lipcu 1897 r. wraz z czterdziestoosobowym zespołem muzyków. Prasa pisała wówczas z entuzjazmem: „40 mężczyzn w naszym mieście – to już powód do zadowolenia. Będzie więcej spożycia, naprawa butów trzy razy w roku, to już 240 podeszw, rzeźnicy, piekarze, sprzedawcy cygar, kupcy – wszyscy na tym zyskają, a niejedna panna znajdzie nawet ukochanego”. Kautzenbach, mieszkający przy Langenbielauerstraße 10 (obecnie ul. Piłsudskiego 6), kierował orkiestrą miejską do 1905 r., a później koncertował wspólnie z takimi sławami jak wenezuelska pianistka Teresa Carreño.

Jego syn, Arthur Kautzenbach (znany w USA jako Arthur Kay), kontynuował rodzinne tradycje, zostając światowej sławy dyrygentem i kompozytorem. Po ukończeniu Konserwatorium Berlińskiego wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie współpracował m.in. z Boston Symphony Orchestra i Boston Pops Orchestra. Później tworzył muzykę filmową na Zachodnim Wybrzeżu. Grał m.in. do filmu „Circus” z Charlie Chaplinem w 1928 r., Podkładał również swój głos do bohatera bajki „Gandy Goose” w latach 1938-1941.

Muzyczne życie Dzierżoniowa nie ograniczało się jednak do koncertów i śpiewników. Miasto żyło tańcem – od XVIII w. aż po czasy II wojny światowej. W XIX wieku pojawiali się tu nauczyciele tańca i baletmistrzowie, tacy jak Storary z Werony czy Alfred Lewin z Gdańska. Tańczono w gospodach przez cały rok, a latem na drewnianych podestach budowanych na świeżym powietrzu. „Jeśli chciałeś zaryzykować mały taniec, idź do sali gospody Zum Goldenen Stern przy Breslauerstraße 25” – wspominał po latach Paul Baumgarten. Równie popularne były sale „Kaiserhof” (Cesarski Dwór), „Deutscher Kaiser” (Niemiecki Cesarz) czy „Zur Sonne” (Pod Słońcem), w których odbywały się kursy tańca i bale kończące naukę.

W latach 20. i 30. XX w. tańce w gospodach stawały się nie tylko rozrywką, ale i wydarzeniem społecznym. Uczniowie szkół zimowych i młodzież z okolicznych wsi spotykali się, by zaprezentować „taniec żniwiarzy” przygotowany przez nauczyciela Gottharda Grundmanna z Hennersdorfu. Dzierżoniów aż do wybuchu wojny pozostawał miastem, w którym muzyka i taniec jednoczyły ludzi – niezależnie od wieku, statusu i języka.

Tak wyglądał Dzierżoniów, gdy jego rytm wyznaczały melodie i pieśni, a dźwięk skrzypiec, fortepianu czy orkiestry dętej był częścią codzienności. Dziś trudno sobie wyobrazić, że w każdej niemal gospodzie brzmiała muzyka na żywo, a niemal każdy mieszkaniec potrafił śpiewać lub tańczyć. Ale właśnie te dźwięki – zagrane w salach koncertowych ówczesnych gospód i restauracji „Zur Sonne”, „Zum Deutschen Kaiser” czy „Conditorei Prause” – tworzyły ducha miasta, które naprawdę potrafiło żyć muzyką.

RB

 

Powrót do Wydarzenia 2025 II półrocze