Moja podróż do Nepalu

  Pierwsze skojarzenie z Nepalem? – Oczywiście Himalaje. Warto jednak odwiedzić ten kraj nie tylko dla surowego piękna tych najwyższych gór świata. Nepal urzeka także swoją wielokulturowością i wieloetnicznością, wspaniałą newarską architekturą i doskonałą kuchnią. Dlatego planując wyjazd do Nepalu postanowiliśmy połączyć trekking w Himalajach ze zwiedzaniem zabytkowych, średniowiecznych miast w Dolinie Katmandu.

  Spośród wielu tras trekkingowych wybraliśmy szlak do Południowego Sanktuarium Annapurny. Kończy się on w bazie pod Annapurną (ang. Annapurna Base Camp, w  skrócie ABC) na wysokości 4130 m n. p. m. Jest to jedna z najpiękniejszych krajobrazowo tras trekkingowych w Himalajach. Nie jest ona technicznie trudna, choć wymaga dobrej kondycji fizycznej. W ciągu 9 dni marszu różnica wysokości jaką pokonaliśmy wyniosła około 7 tysięcy metrów! Szlak do ABC prowadzi przez Obszar Chroniony Annapurny (ang. Annapurna Conservation Area Project – ACAP) – największy chroniony obszar przyrody w Nepalu, założony w 1986 przez króla Mahendrę. Wejście na teren tego rezerwatu wymaga wykupienia specjalnej przepustki. 

  Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy w osadzie Hile na wysokości 1430 m n. p. m., skąd wspięliśmy się po ponad 3000 stopniach schodów do wioski Ulleri (1960 m n.p.m.). Schody towarzyszyły nam prawie przez cały trekking. Stanowią one bowiem jedyny szklak komunikacyjny łączący położone wysoko w górach wioski i hoteliki dla turystów (tzw. guest house). Tą drogą transportowane są na plecach tragarzy lub rzadziej za pomocą osłów i mułów, wszystkie towary (żywność, butle z gazem, materiały budowlane). Ważną rolę komunikacyjną w Himalajach pełnią wiszące mosty. Blisko 10 000 z nich powstało w ostatnich latach dzięki finansowemu wsparciu rządu Szwajcarii. 

  Podążając szlakiem ku ABC mijaliśmy wioski Gurungów i otaczające je tarasowe pola uprawne ryżu i prosa. Przekraczaliśmy liczne strumienie, podziwialiśmy wodospady i bujną himalajską roślinność. Mieliśmy też okazję iść przez największy na świecie las rododendronowy znajdujący się w okolicy Ghorepani. Przy tej okazji zaznajomiliśmy się też niestety z pijawkami, które spadały zarówno z drzew, jak i wspinały się do góry po kijkach trekkingowych.
Ze względu na piękne widoki, a także w celach aklimatyzacyjnych na dużej wysokości, jednym z „obowiązkowych” punktów trekkingu do ABC jest Poonhill. Z jego szczytu (3210 m n. p. m.) podziwiać można panoramę Himalajów z ośnieżonymi szczytami Dhaulagiri i Masywu Annapurny. Wspinaczkę na Poonhill rozpoczyna się jeszcze przed świtem, tak aby zobaczyć ośmiotysięczniki w świetle wschodzącego słońca. W zupełnej ciemności widać tylko migające czołówki i słychać głosy turystów wychodzących z hotelików w Gohrepani. My również podążyliśmy wraz z nimi. Niestety mgła i chmury przesłoniły najwyższe szczyty. Biały czubek Dhaaulagiri wyjrzał zza chmur dopiero, kiedy byliśmy z powrotem na dole, w Ghorepani. Ale i tak warto było zarwać noc, by wejść na Poonhill. Choć nie zobaczyliśmy Annapurny, to widoki i tak były oszałamiająco piękne. 

  Pierwszym szczytem w trakcie trekkingu, który mogliśmy podziwiać w pełnej krasie była święta góra Nepalczyków („Rybi ogon”, 6993 m n. p. m). Jest to szczyt, na który ze względów religijnych nie wolno się wspinać. Szczególnie pięknie wyglądał w świetle zachodzącego słońca z bazy pod Machhaphuchhare (w skrócie MBC, 3720 m n. p. m.), gdzie spaliśmy. Następnego dnia, jeszcze przed świtem, wyruszyliśmy ku celowi naszej wędrówki, bazie pod Annapurną. Będąc już na miejscu, otoczeni potężnymi, surowymi ścianami, m.in. Południowej Annapurny, mogliśmy poczuć potęgę Himalajów. Wielkim przeżyciem było też zjedzenie śniadania u stóp Annapurny. A potem ruszyliśmy z powrotem, najpierw skalistą doliną, a potem przez lasy bambusowe, pola ryżowe ku cywilizacji.

  W trakcie całego trekkingu nocowaliśmy w tzw. Guest House. Każdy z takich mini hotelików składał się zwykle z pawilonu z malutkimi, nieogrzewanymi dwuosobowymi pokojami dostępnymi z zadaszonego ganku i wyposażonymi w prosty sprzęt – łóżka, czasem półkę lub wieszak, wspólnej toalety i prysznica. Hoteliki serwowały także posiłki. W karcie dań znajdowały się potrawy kuchni nepalskiej, m.in. dal bhat – pyszna zupa z soczewicy podawana z ryżem, bardzo pikantnymi piklami, gotowanymi warzywami i innymi dodatkami, smakowite pierożki momo, chlebek tybetański a także różnego rodzaju makarony i ryże z warzywami, naleśniki, omlety – wszystko bardzo smaczne. A do tego masala chai i herbata imbirowa.

Drugą część naszej wyprawy do Nepalu poświęciliśmy na poznawanie zabytków i kultury tego kraju. Zwiedziliśmy Pokharę – miasto u stóp Himalajów, położone malowniczo nad jeziorem Fewa oraz Katmandu, Bhaktapur i Patan. Pierwsze spotkanie z Katmandu nie było przyjemne. Stolica Nepalu przywitała nas zgiełkiem, zatłoczonymi ulicami, unoszącym się kurzem i spalinami. Szybko nauczyliśmy się jednak poruszać między motorami na wąskich uliczkach i zaczęliśmy odkrywać skarby wielokulturowej i wielowyznaniowej historii miasta – plac Durbar z Pałacem Królewskim i domem żywej bogini Kumari, świątynię Paśupatinath (najważniejszą świątynię Śiwy w Nepalu), stupę Buddhanath – główny ośrodek buddyzmu tybetańskiego w Nepalu, stupę Swajambhunath, zwaną świątynią małp. W trakcie pobytu w Nepalu odwiedziliśmy także dwa średniowieczne miasta leżące w Dolinie Katmandu. Zarówno w Bhaktapurze jak i Patanie mogliśmy podziwiać wspaniałe zabytki architektury newarskiej. Wznoszone z cegły i drewna pałace, liczne świątynie, pagody i zwykle domy zachwycają kunsztownie wykonanymi z drewna kroksztynami, gzymsami, drzwiami i oprawami okien. Mnie najbardziej podobały się: Złota Brama i Pałac Pięćdziesięciu Pięciu Okien w Bhaktapurze i Pałac Królewski w Patanie. Niezapomnianym wrażeniem była też wizyta w szkole tradycyjnego malarstwa Thanka. Nanoszone na papier cieniutkimi pędzelkami rysunki mandali i przedstawień religijnych wymagają pewnej ręki i wielu lat ćwiczeń. (Nauka w szkole trwa minimum 8 lat).

  Nie sposób opowiedzieć o wszystkich przeżyciach, jakich doświadczyliśmy podczas naszego pobytu w Nepalu. Zachęcam wszystkich do odwiedzenia tego niezwykłego kraju, pełnego miłych i życzliwych ludzi.

Agnieszka Gola

 

Powrót do Wydarzenia 2024

W galerii wykorzystano zdjęcia z prezentacji Agnieszki Goli.