Wycieczka do Jedliny-Zdroju
Dziś wpadliśmy na chwilę do Charlotty, żony Hansa Chrittophera barona von Seher-Thoss z wizytą, do uzdrowiska (od1723 r.) do Jedliny Zdrój.
Pogoda sprzyjała spacerom więc Pani Przewodnik porwała naszą grupę z parkingu i oprowadziła po swoim mieście, które kocha.
Okazały kościół dawniej protestancki (do1976 r.), ze strzelistą wieżą, majestatyczny, jest pięknie odnowiony, a na wieżę która ma 45 m prowadzą "schody zdrowia", a tych jest 94 albo 107 zależy kto i jak je dziś liczył. Widoki z wieży zapierały dech. Niesamowita akustyka kościoła pozwoliła słyszeć Panią Przewodnik nawet jak cicho mówiła, a może dałoby się też usłyszeć czyjeś sumienie?
W 1840r podjęto decyzję o budowie kościoła, a we wrześniu 1862r już zawieszono dzwony. Do 1976r odbywały się nabożeństwa, a wyposażenie przekazano do innych kościołów. W 2001r kościół w formie darowizny został przekazany rzymskokatolickiej parafii.
Dalej spacerowaliśmy ulicami miasta, mijając stare większe i mniejsze wille, odnowione, odnawiane i te czekające na swoją kolej.
Na budynku, w którym mieści się apteka, a wcześniej był bank, na elewacji są malowidła zachęcające do wpłacania pieniędzy w banku. Taki ówczesny komiks, stała reklama banku, której nie trzeba tak często zmieniać jak robi się to dziś. Malowidła odnowiono z inicjatywy i przez lokalnych sympatyków miasta.
W parku niedaleko dawnego banku był pomnik Bismarcka, po 1945r już chyba przeszkadzał, pozostawiono jednak podstawę z kamieni, które przywieziono do jego budowy z Włoch. Teraz chroni figurę Matki Boskiej. Pani przewodnik opowiada, opowiada ... słuchamy, słuchamy ..., rozglądamy się ..., podziwiamy ...
Pijalnia jest w miejscu gdzie kiedyś wypasano krowy, one upodobały sobie to miejsce, poznały smak tutejszej wody. Pijalnia wody mała, przytulna, woda leczy, koi duszę, płynie wolno, dźwięczą krople.
Wokół pijalni okazałe budynki, sklepy, dawne sukiennice, budynki sanatorium stoją w ciszy, czasy świetności niestety minęły choć przed laty było to miejsce tętniące życiem. Tę ciszę budzi fontanna i wycieczkowicze, rozświetla słońce. Tego miejsca pilnuje, siedząca na ławeczce elegancka baronowa Charlotta. Patrzy na gości, cieszy się naszą obecnością, patrzy na na fontannę, budynki, pijalnię, odpoczywa. Witamy się serdecznie, jest zadowolona.
Przewidujemy razem z nią, że Jedlina Zdrój będzie tętnić gwarem kuracjuszy, mieszkańców, turystów.
Pożegnaliśmy baronową, wyruszyliśmy spacerkiem podziwiać urocze miasteczko. Pani Przewodnik opowiada kto tu mieszkał przed wojną, opisuje wille, domy. Mieszkańcami byli Niemcy, Żydzi, których tu też dotknęła kryształowa noc w 1938r. Tu dom szewca, tu sklep rękawicznika, tam apteka, dalej kino, a tu domy zajmowała organizacja TOTD.
Po wojnie do 1951r. wiele domów zajmowało wojsko rosyjskie. W tym czasie wyjeżdżali Niemcy, a osiedlali się Polacy, głównie ze wschodu.
Zbliżamy się do parku, jest piękny choć trwają prace porządkowe. Po lewej stronie wille, hotele, po prawej zalesiona góra z tarasowo położonymi alejkami i ścieżkami, wszędzie krzewy, kwiaty i kolejna okazała fontanna. Nowoczesne rzeźby rozstawione w parku błyszczą i odbijają się w nich postacie jak w lustrach. Wspinamy się powoli ścieżkami do góry, to nasza obowiązkowa ścieżka zdrowia, wdychamy lecznicze powietrze, zapach drzew, słuchamy szumu fontanny, z góry podziwiamy park i panoramę miejscowości. Schodzimy po stromych schodach na dół.
Opuszczamy miasto, o którym najstarsze wzmianki pochodzą z XIII wieku. W XVI wieku odkryto tu pierwsze źródła wody mineralnej, a w 1768r. osada otrzymała prawa miejskie. Rozwijało się tkactwo i sukiennictwo, wyrabiano lniane płótno. Od 1813r. rozwijała się działalność lecznicza, powstał park zdrojowy i mały ogród botaniczny.
Jedliny Zdrój położona jest pomiędzy pasmem Gór Wałbrzyskich i Gór Sowich i z trzech stron otoczona zalesionymi stokami Rzepiska, Mniszego Lasu i Kobieli Leśniaka i Góry Borowej, w dolinie otwartej od południa i południowego wschodu. Dzięki takiemu położeniu jest osłonięta od wiatrów więc ma łagodny klimat i większe nasłonecznienie.
Jedziemy do Jedlinki, a tu zespół pałacowy z drugiej połowy XVIII wieku, pałac, dwie oficyny, park. To dawna wieś, a dziś część Jedliny Zdrój. Od połowy XIX wieku była zapleczem uzdrowiskowym Jedliny Zdrój, powstały gospody, wytyczono szlaki turystyczne, były warsztaty tkackie, browar.
Przed pałacem replika samolotu Czerwonego Barona pilota myśliwców z czasów I wojny światowej, nie miał nic wspólnego z Jedlinką ale obejrzeć można. Pałacu pilnują 2 olbrzymie dostojne kamienne lwy. Miał on wielu właścicieli i zmieniali się często. Jednym był Carl Krister właściciel fabryki porcelany, który dokonał przebudowy. Wyroby z fabryki można podziwiać na wystawie w pałacu.
Przechodzimy po pałacu bacznie oglądając wnętrza i słuchając barwnych opowieści Pana Przewodnika. Sala balowa, pokój myśliwski, bawialnia, salonik, pokój poświęcony właścicielom pałacu, zdjęcia rodziny, ekspozycja ubrań, sala z zastawą porcelany, sala myśliwska, schody, schodki ażurowe, winda kuchenna, piece kaflowe ozdobne misterne ozdoby na sufitach, barwne ściany, sufity, podwieszane żyrandole, tapety, porcelana, obrazy, zdjęcia, rozmaitość barw i kształtów.
Jedną z pałacowych sal wyposażono w niemieckie sprzęty pochodzące z II wojny światowej, które inscenizują pracę sztabu organizacji TODT, są radiostacje, maszyny do pisania, hełmy, mundury. W gablocie są też przedmioty upamiętniające pracę więźniów z Gross Rosen.
Dużo zrobiono ratując pałac ale nie wszystko jeszcze jest odrestaurowane, nie wszędzie wchodzimy.
Ostatnim właścicielem był Gustaw Boehm. W czasie wojny, w 1943r. w pałacu miał być szpital, córka właściciela sprzedaje pałacowy majątek ruchomy, jednak szpital nie powstaje, a w 1944r. utworzyło tu dowództwo organizacji TODT nadzorującej budowę powstającego kompleksu Reise /Olbrzym/. Plany i projekty powstawały w pokojach pałacu.
Po wojnie w pałacu był dom dziecka, kolonie dla dzieci, spółdzielnia rolnicza.
Od 2004 r. nowy właściciel remontuje pałac. W obiektach folwarcznych jest hotel, hostel, restauracja i browar.
Teresa Szwed