Czwarty dzień zwiedzania

W sobotę opuszczamy te piękne miejsca i kierujemy się w stronę Tel Avivu. Mamy do przejechania ok. 300 km, jedziemy drogą nr 90, którą przyjechaliśmy. Ze względu na nieznaczny ruch  można  gnać. Koło drogi widzimy farmy słoneczne. Po prawej zaś stronie - przywracane zwierzęta, żyjące oczywiście na wolności.
Zatrzymujemy się przy  zajeździe (przy tej drodze to unikat, poza nim nie ma prawie nic), potem nieco wracamy i skręcamy na drogę 40,  która prowadzi przez pustynię Negev. Nie ma tu prawie nic, ale jest znak: uwaga, wielbłądy. Jest stacja energetyczna. Widać też linię elektryczną; zapewne prowadzi prąd z ogniw fotowoltaicznych.  Wystarczy bezużyteczne miejsce oraz dużo słońca i mamy tanią energię. Ale Izrael nie jest tani, wszystko pożera pewnie obronność. Teren jest stosunkowo płaski, wzgórza widać w oddaleniu.
Po pewnym czasie zatrzymujemy się przy olbrzymim kraterze  (Ramon Crater, od nazwiska). Powstał on w wyniku zapadnięciu się góry podmytej  przez wodę i ma rozmiary 40 x 9 km.
Następny przystanek mamy na stacji benzynowej, co pozwoliło na podpatrzenie praktycznej ceny benzyny: 6,37 szekli za litr "95" (aktualny na ten moment kurs szekli to 1,40 zł za jedną). Niektóre autostrady (nieliczne, w tym "6") są płatne. Rozwiązanie  jest proste: po przejechaniu (automatyczne czytanie tablic) do domu przychodzi rachunek. U nas po wielu latach rozmyślań sprawę bardziej skomplikowano. Najpierw trzeba kupić bilet, a za ewentualny brak dostanie się mandat.
Z okien autobusu widzimy gospodarstwa beduinów, preferujących niezależny styl życia. Są to baraki, najczęściej blaszane. Widzimy też budynki należące do wojska oraz kibuce, które wyglądają równie mało atrakcyjnie, jak siedziby beduinów. Są też odnowione tory dawnej linii kolejowej Liban - Kair.
Ostatecznie dojeżdżamy do Jaffy,  starożytnej części Tel Avivu i przesuwamy się w żółwim tempie przez jej wąskie uliczki. Dojeżdżamy blisko morza i wysiadamy.
Wchodzimy do muzeum rzeźbiarki Ilany  Goor (Górewicz, polskiego pochodzenia), pełnego obrazów,  zdjęć i różnych przedmiotów ozdobnych.
Przechodzimy przez bramę  Ramzesa, kolo Mostu Życzeń, wchodzimy do kościoła św. Piotra.
Dość ciekawym elementem tamtejszej kultury jest pomnik poświęcony Uri Gellerowi, który ma podobno zdolności  psychokinetyczne. Szczególnie znamy jest z wyginania łyżek siłą umysłu. Pomnik ma kształt wygiętej  sztaby. Nasz przewodnik utyskiwał,  że Uri jest  znany wszędzie, ale nie w Polsce.
Jedziemy jeszcze kawałek autobusem i wysiadamy przy plaży w Tel Avivie. Szeroka ulica, z licznymi wieżowcami, biegnie zaraz koło plaży. Morze jest tu płytkie  i pełne dołów, fale są wysokie (podobno zazwyczaj), tak więc warunki do pływania wpław - ciężkie. Stosuje się  tam system ostrzeżeń podobny do naszego: czerwona i czarna flaga, a przy czarnej dany odcinek zagradzany jest taśmą. Nikt jednak tego nie egzekwuje, nie ma krzyczących ratowników, a ludzie nie za bardzo przestrzegają zasad. Wracamy do znanego nam już hotelu w Betlejem.

 

Powrót do Wydarzenia 2022