Vincent van Gogh od samotności do legendy
27 lutego wykład na temat życia i twórczości holenderskiego malarza Vincenta van Gogha poprowadził uczeń I Liceum Ogólnokształcącego w Dzierżoniowie - Piotr Marchewka.
Powodem mojej fascynacji twórczością Vincenta van Gogha, a może bardziej nawet samą postacią malarza było spotkanie z jego obrazami w Amsterdamie, a później w British Muzeum w Londynie, kiedy to patrząc na ten nierzeczywisty pełen barw, odrealnionych kształtów i postaci świat powstały w umyśle artysty, zacząłem się zastanawiać, dlaczego postanowił się z nami nim podzielić, a także co kryje się pod tą pozornie radosną formą, dlaczego niebo ukazane jest w postaci spirali, dlaczego postanowił namalować akurat słoneczniki? Odkrywając to niezwykłe uczucie niepewności postanowiłem wyznaczyć sobie cel jakim będzie przygotowanie wykładu o życiu i twórczości Vincenta, po trosze z egoistycznych pobudek poszerzenia mojej wiedzy, którą jednak w następstwie mogłem podzielić się z innymi, mogłem podzielić się wiedzą i emocjami.
Wykład był próbą demitologizacji postaci Vincenta van Gogha, który w naszej świadomości jest najczęściej postrzegany jako ,,niezrównoważony psychicznie'', malarz kolorowych obrazów, które możemy spotkać na kubkach, zeszytach, skarpetkach, bluzkach etc. Malarz którego twórczość uległa komercjalizacji, przez co zostało zatracone to co w jego twórczości najważniejsze: jego prawdziwa historia naznaczona samotnością, niezrozumieniem, odrzuceniem która jest nierozerwalnie złączona z obrazami które malował. Ten pogląd jako że niezrozumienie dzieł Vincenta wynika tak naprawdę z ignorancji odbiorców upowszechniał już za życia artysty jego brat Theo, z którym przez całe życie łączyła go niezwykła zażyłość, który stał na straży twórczości van Gogha, wspierając go finansowo, gdy ten nie był w stanie sam się utrzymać, dlatego że nikt nie brał jego sztuki na poważnie, patrząc jedynie z perspektywy jego choroby psychicznej nazywali jego obrazy ,,wytworami chorego umysłu'' odbierając jednocześnie jakąkolwiek artystyczną wartość.
Vincent wychował się na prowincji holenderskiej, jako jeden z sześciorga dzieci Anny i Dorusa van Goghów. Jego matka nie rozumiała twórczości Vincenta, wyrzucała jego obrazy i listy, za to Vincent mimo wyrzutów jakie czynił matce przez jej, jak to sam określił, ,,zatwardziałość'' i ,,ograniczone horyzonty intelektualne'', będzie przez całe życie zabiegał o jej akceptację. Pod koniec swego życia wyśle do Anny portret z pytaniem: ,,Kim jest ta kobieta, której szukają moje duch, w zimnej naganie i pladze oszczerstw?''. W swej młodości Vincent został wrzucony w wir ciągłych zmian miejsca zamieszkania, ciągłego jak sam to określał: ,,wygnania'', które zaczęło się już w dzieciństwie, gdy wcześnie opuścił dom rodzinny udając się do szkoły z internatem, a zakończy dopiero w wieku 27 lat gdy w końcu odnajdzie swoje powołanie jakim będzie sztuka.
Vincent zachwycony impresjonizmem i japońskimi grafikami ukazującymi rzeczywistość bezpośrednio posługując się silnym przekazem kolorystycznym, chciał tworzyć sztukę która oddziaływałaby nie tylko na bogatych znawców, ale także dawała radość, przyjemność i pocieszenie wszystkim innym. Mówił dokładnie: ,,Zawsze moim wielkim pragnieniem było malować dla ludzi, nie mających pojęcia o artystycznych aspektach malarstwa''. Na początku swojej drogi jako niemal samouk artysta, przedstawia na swoich obrazach, nie dobrze ubraną klasę średnią, a jedynie zwraca uwagę na ludzi walczących o przetrwanie, ludzi przytłoczonych brzemieniem codzienności, podobnie jak on, walczący przez całe życie z biedą, ze swoim fanatyzmem (który przejawiał się w jego życiu wieloaspektowo, od fanatycznego podejścia do religii, po fanatyczne oddanie się twórczości, popadając od skrajności w skrajność przez całe życie, od apatii do euforii). Walczył także o wolność do życia na własnych zasadach, o to aby mógł postrzegać świat na swój niepowtarzalny sposób, to o tyle ważne że od początku swego życia, od rodziców przez całe społeczeństwo, przez napotykanych na swojej drodze ludzi będzie zmuszany do podporządkowania się narzuconym z góry regułą świata pozbawionego złudzeń, zmuszany do wpasowania się w określone ramy, którym będzie starał się uciec bo w myśl słów Oscara Wilde'a przecież ,,określać znaczy ograniczać''.
,,Mając w świadomości obraz ,,płomiennych'' cyprysów, sporządzając oględny szkic panoramy miasta, pamiętając o wzgórzu, horyzoncie, wpatrując się w gwiaździste niebo nocą, wziął pędzel w dłoń, wyzbywając się jakichkolwiek ograniczeń, bez szkicu, wolny od szkolnej znajomości malowanych zjawisk, spokojny, myśląc o fascynującej go grze świateł na firmamencie, już dawno pozostawiając za sobą rzeczywisty obraz, zanurzony w bezkresnym świecie bez ograniczeń przedstawił niebo jakiego nikt jeszcze nie widział, pełne gwiezdnych wirów z księżycem świecącym jak słońce, dając całemu światu dostęp do swej wyobraźni.''- to fragment mojego wykładu, podczas którego mówiłem o niezwykłym obrazie ,,Gwiaździsta noc''.
Moje gorące podziękowania a także gratulacje z racji wspaniałych umiejętności, w imieniu wszystkich zgromadzonych, chciałbym złożyć Pani Beacie Wester, która użyczyła nam swoich niesamowitych obrazów - wyszywanych, replik dzieł Vincenta van Gogha, pomagając tym samym stworzyć niezwykłą atmosferę podczas spotkania.
Piotr Marchewka
Powrót do Wydarzenia 2019