Wyrzeźbiony Wrocław
Współczesność i historia
Medale europejskie z XIX wieku
„Dajmy folgę naszej ciekawości, bo ciekawość jest także jednym z naszych przywilejów” - Tomasz Mann, „Nie mam żadnych talentów – prócz namiętnej ciekawości” - Albert Einstein. Miłośnicy Towarzystwa Oświatowego Ziemi Dzierżoniowskiej w pełni zgadzają się z tymi wybitnymi postaciami.
7 grudnia 2019 w ramach projektu „Ciekawi siebie i świata” zwiedzamy Muzeum Narodowe we Wrocławiu. To jedno z największych muzeów sztuki w Polsce. Powołane zostało do istnienia w 1947 roku jako Muzeum Państwowe a udostępniono je do zwiedzania dla publiczności 11 lipca 1948 r. Przez dwadzieścia lat funkcjonowało jako Muzeum Śląskie a od roku 1970 jego ranga została podniesiona do Muzeum Narodowego.
Warto wiedzieć, że posiada cztery oddziały – Gmach Główny, Muzeum „Panorama Racławicka”, kameralne Muzeum Etnograficzne i Muzeum Sztuki Współczesnej w Pawilonie Czterech Kopuł. My gościliśmy w gmachu głównym, gdzie Pani Barbara Przerwa zaprosiła nas na ciekawą wystawę pt: „Wyrzeźbiony Wrocław. Rzeźbiarze wrocławscy pierwszej połowy XX wieku”.
W pierwszej połowie XX wieku 30 rzeźbiarzy stworzyło dzieła, które obecnie prezentowane są na ekspozycji oraz w przestrzeni miasta. Nie jest to więc wydarzenie wyłącznie muzealne, bo część eksponatów jak mówiła Pani Barbara widujemy chodząc ulicami Wrocławia, jak np. rzeźbę szermierza na placu Uniwersyteckim, czy fontannę przy placu Jana Pawła II. Aby dowiedzieć się jak rzeźbiono we Wrocławiu trzeba jednak z przestrzeni miejskiej trafić pod dach gmachu muzeum.
Zgromadzono tu 100 dzieł 30 znakomitych artystów. Jedną z cennych i tak naprawdę dominujących ekspozycji jest „Szermierz” Hugo Lederera odlew z 1923 roku. Uwagę przykuwa również „Siedząca kobieta” Hanny Koschinsky rok ok 1912. Dziś, spośród wielu rzeźbiarzy tworzących we Wrocławiu w I połowie XX wieku Niemcy kojarzą obok wymienionego Hugo Lederera, Marg Moll. Jej prace zostały wypożyczone z kolekcji w Berlinie i Bremie, to właśnie podziwiana przez nas „Para kochanków”.
Dowiedzieliśmy się jak trudną i żmudną była i wciąż jest praca artystów rzeźbiarzy a tworzyli w różnych stylach. Interesowały ich tematy piękna ludzkiego ciała, portrety, sztuka sakralna oraz zwierzęta. Duże zainteresowanie wzbudza gorylica Pussi, która okazała się najdłużej żyjącym w ogrodzie zoologicznym przedstawicielem gatunku i uwiecznił ją rzeźbiarz Heinrich Kiesewalter w 1904 r. Do portretów pozują znane osobistości bywające w mieście, możemy spotkać tu portret Richarda Straussa z 1908 r. niespokrewnionego wprawdzie z twórcami walców ale słynnego kompozytora i twórcę poematów symfonicznych. Sztuka sakralna to ostatni akord wystawy. Tu wyróżniają się „Wizja św. Antoniego”, czy „Św. Piotr”, „Jan i Judasz” Hanny Koschinsky.
Ale to nie jedyna wystawa. Kolejne wystawy zwiedzaliśmy indywidualnie.
W latach 1800 – 1889 masowo rozwijała się sztuka medalierska. Autorami medali, plakiet i żetonów byli medalierzy, rytownicy, złotnicy, rzeźbiarze. Wśród nich byli profesorowie z akademii sztuk pięknych i ich uczniowie, którzy sami stali się mentorami następnych pokoleń. Dzieła medalierskie upamiętniały ważne wydarzenia historyczne.
Jednym z nich było sprowadzenie zwłok cesarza Francuzów Napoleona I z Wyspy Świętej Heleny autorstwa Alexisa-Josepha Depalisa. Na jego awersie pod głową cesarza znajduje się cytat z jego testamentu. Oprócz wydarzeń historycznych upamiętniano ważne wydarzenia z rozwoju przemysłu, komunikacji, konferencje, rocznice istnienia stowarzyszeń, a nawet życie „zwykłych ludzi” zamawiane z okazji narodzin, chrztów, ślubów lub ich rocznic. Jeden z nich autorstwa Antona Scharffa prezentuje wiedeńską praczkę.
Ponownie udało mi się odwiedzić trzecie piętro i wystawę „Cudo -Twórcy”. Wystawa prezentuje świat stworzony rękoma człowieka, powstały w jego umyśle i wyobraźni a następnie w mistrzowski sposób zmaterializowany w przedmiotach. Widać wyraźnie fascynację azjatyckich twórców kulturą europejską.
Kolekcje zgromadzone przez podróżników misternie wykonane przedmioty kultu, wizerunki bóstw i opiekuńczych demonów. Przedmioty codziennego użytku, inkrustowane dekoracjami pojemniki z laki, barwne naczynia porcelanowe wprowadzają widza w świat Orientu. Najcenniejszym zabytkiem tej części wystawy jest szkatułka na przybory do kaligrafii suzuribako. Jej autor to najwybitniejszy twórca czołowej japońskiej szkoły mistrzów laki – Igarashi Doho I.
W drugiej części ekspozycji to m.in. meble, naczynia, witraże, przybory toaletowe. Niezwykła jest tkanina z „Historią Zbawienia” wykonana w XVIII w. Ostatni fragment to prezentacja współczesnego szkła artystycznego i ceramiki wybitnych polskich ceramików.
Na drugim piętrze muzeum znajduje się galeria sztuki polskiej oraz galeria sztuki europejskiej w których prezentowane są dzieła malarstwa oraz rzeźby. W galerii sztuki polskiej znajdują się prace artystów polskich i zagranicznych działających na terenie dawnej Rzeczpospolitej.
Na wprost od wejścia do sali pierwszej znajduje się imponujących rozmiarów obraz „Wjazd Jerzego Ossolińskiego do Rzymu w 1633 roku” autorstwa Bernarda Bellota zwanego Canaletto. Dzieło to powstało na zamówienie Józefa Ossolińskiego w 1779r. W kolejnej sali na uwagę zasługuje obraz jednego z najwybitniejszych przedstawicieli polskiego romantyzmu Piotra Michałowskiego. Specjalizował się w malowaniu portretów i przedstawianiu koni. Na obrazie „Napoleon konno wydający rozkazy” biały rumak cesarza namalowany jest w bardzo ekspresyjny sposób. Ważne miejsce na ekspozycji zajmują popularne w XIX w. akwarele takich artystów jak Juliusz Kossak „Targ koński w Pradze” oraz Jan Matejko i jego największy prezentowany w muzeum obraz „Śluby Jana Kazimierza” scena historyczna z czasów potopu szwedzkiego o rozmiarach 500 x 315 cm. Aleksander Gierymski bywał gościnnie w podkrakowskich Bronowicach u Włodzimierza Tetmajera. Po powrocie i pod wpływem francuskiego impresjonizmu, gdzie kluczową rolę odgrywało światło i kolor powstał obraz „Chłopiec w słońcu”. Galerię malarstwa polskiego zamykają dzieła Jacka Malczewskiego tryptyk „Prawo – Ojczyzna - Sztuka to dzieło”.
A sztuka europejska to Pieter Brughel, Lukas Cranach, Wasilly Kandisky to tylko kilkoro z pośród wybitnych artystów, których prace prezentowane są na ekspozycji. Wystawiono tu pond 200 obrazów powstałych od renesansu włoskiego i północnoeuropejskiego po twórców złotego wieku malarstwa niderlandzkiego poprzez romantyzm, realizm impresjonizm i symbolizm. Prawdziwym arcydziełem w kolekcji malarstwa jest obraz „Madonna z Dzieciątkiem i św. Janem” Angola di Cosimo di Mariano Tori. „Pejzaż zimowy z łyżwiarzami i pułapką na ptaki” Pietera Brueghla. W tej samej sali galerii pokazywany jest również obraz „Pokłon Trzech Króli” Dawida Teniersa. Malarz sprytnie wykorzystując naturalne przebarwienia kamienia namalował go na marmurowej płytce.
Każdy z nas podczas zwiedzania miał własne odczucia i sympatie dla poszczególnych twórców obrazów oraz ich treści realnej, bądź mniej realnej a czasami tak ulotnej jak przedstawienie zmysłów, które mnie bardzo oczarowały. To obrazy Johana Glegglera przedstawiające pięć zmysłów, które każdy z nas posiada i może nawet nie pomyślelibyśmy, że mogą być natchnieniem dla artysty. Prezentują je kobiety, które poprzez odpowiednio dobrane gesty pokazują nam o jaki zmysł chodzi. Te pięć niezbędnych do odczuwania zmysłów to: dotyk, smak, węch, słuch i wzrok. Tym razem wzrok był najbardziej wykorzystywany aby zaspokoić ciekawość.
Warto wiedzieć, że bez ciekawości nie ma mądrości. Przysłowie polskie mówi „Ciekawość to pierwszy stopień do … (ja to sparafrazuję do mądrości) nie do piekła. Oby nam tej ciekawości nie zabrakło na następne wyjazdy i spotkania, jest nie tylko ciekawie ale również bardzo miło.
Irena Kowal
Powrót do Wydarzenia 2019 II półrocze