Świat jako absurd według Sławomira Mrożka
Gdyby Mrożek nie miał poczucia humoru, zostałby realistą i stałby się wrogiem systemu społeczno-politycznego. Na szczęście miał: pozostawało tylko śmiać się i n a c z e j. Ludzie ustawieni wzdłuż drogi jako telegraf, ksiądz ateista jako duchowe wsparcie członków komitetu partii, zdemoralizowany przez staruszka - strażnika łabędź, anioł stosujący przemoc wobec krnąbrnego chłopca, napis na trumnie „Niech żyje!”, pensjonariusz domu spokojnej starości jako inicjator grupy szturmowej składającej się z innych pensjonariuszy… Absurdalność sytuacji czy zachowania postaci budzi zwykle zdziwienie i zaskoczenie, bo to znaczy, że przekroczone zostały powszechnie ustalone granice. Paradoksem w pojedynku Mrożka z rzeczywistością PRL-u było to, że spotykał się z absurdami na co dzień. I mógł jedynie liczyć na to, że odbiorca absurd powołany przez pisarza w tekście fikcyjnym nie tylko zauważy, ale przynajmniej przymierzy go do realnego świata.
jwp
Powrót do Wydarzenia 2019