Dzień trzeci 27.08.2018
Następnego dnia skierowaliśmy się na północ, traktem o historycznej nazwie: Gruzińska Droga Wojenna. Jest to de facto droga w kierunku Rosji, przecinająca Wielki Kaukaz. Szlak ten znany był już w starożytności, a potem stopniowo modernizowany. Obecnie (co najmniej do naszego celu podróży) jest pokryty asfaltem i stanowi zwykłą drogę dwukierunkową. Od Tbilisi jedzie się systematycznie, choć nie bardzo stromo, w górę. Mijaliśmy też punkty planowane do zwiedzania w drodze powrotnej. Po pewnym czasie lesiste wzgórza zamieniają się w trawiaste, dolina zwęża się i przybywa zakrętów. Nawet i tu spotkaliśmy leżące na jezdni krowy. Droga staje się bardzo malownicza, przebiega zboczami, serpentynami, z widokami na leżące w dole rzeki i wąwozy, a niekiedy też zabudowania. Przejazd nią jest już atrakcją samą w sobie. Jeżdżą tam samochody wszelkich rozmiarów, również ciężarówki. Duże zakręty są poszerzone. Przejeżdżaliśmy przez kurort Gudauri (1950 m n.p.m., 106 km do Tbilisi). Po pokonaniu Przełęczy Krzyżowej znaleźliśmy się po północnej stronie Wielkiego Kaukazu. Widać tu biegnące obok drogi odcinki zapasowych tuneli, którymi można przejechać, gdy śnieg zasypie główną drogę. Stopniowo zjeżdżaliśmy w dół, aż dotarliśmy do celu naszej podróży, miasteczka Kazbegi (1756 m n.p.m, 4000 mieszkańców, 140 km od Tbilisi). Widać stamtąd częściowo skaliste, pobliskie szczyty, często kryjące się w chmurach. Celem ostatecznym był leżący wyżej, na wzgórzu, na wysokości 2205 m n.p.m (zmierzone), klasztor Cminda Sameba (Święta Trójca), zbudowany w XIV wieku, "blisko Boga i daleko od wroga". Służył też do przechowywania skarbów, szczególnie przy zagrożeniu najazdem. Obok kościoła stoi dzwonnica, z daleka (w tym- z miasteczka) widać więc dwie wieże. Prowadzi tam droga górska, zbyt trudna dla zwykłych samochodów. Wjechaliśmy wynajętymi 7-osobowymi vanami z napędem na 4 koła. Widziało się także turystów idących pieszo (ok. 2 godziny marszu), ale samochody mieliśmy w programie. Niemniej od polanki, na której parkowały, było jeszcze do przejścia jakieś 200 metrów.
Spod kościoła wypatrywaliśmy szczytu Kazbek (5033 m n.p.m.), który miał się wyłonić zza chmur, ale nie dostąpiliśmy tego zaszczytu. Można było jedynie popatrzeć na pobliskie górskie ścieżki. Prowadzi tamtędy najdogodniejsza droga na ten szczyt. Mogą na niego wejść zaawansowani turyści, ale potrzeba na to dużo czasu i odpowiedniej pogody. Trzeba też przejść przez lodowiec.
Zarówno bryła jak i wyposażenie kościółka są typowe, wewnątrz są obrazy i ikony. Nazywanie go klasztorem jest nieco na wyrost, ze względu na małe rozmiary (ok. 10 m długości wewnątrz- zmierzone, oraz podobna szerokość, choć znaczna wysokość). Atrakcją jest głównie położenie obiektu.
Po zjeździe do szosy część grupy udała się na dodatkowo opłacaną wycieczkę do wodospadu odległego o 8 km. Następnie wyjechaliśmy w drogę powrotną. Po drodze obserwujemy ciekawe polewy krasowe barwy białej i kremowej. Wygląda to jak zwały śniegu lub kipiące mleko. Mechanizm powstawania jest taki sam jak stalaktytów i stalagmitów. Pierwszym przystankiem była Przełęcz Krzyżowa z kamiennym krzyżem i domem mieszkalnym (ok. 2400 m n.p.m; są tam punkty o rożnej wysokości).
Niebawem zatrzymujemy się znów, tym razem przy pomniku przyjaźni rosyjsko-gruzińskiej (2280 m n.p.m.) położonym na jednym z tamtejszych wzgórz, ze wspaniałymi widokami we wszystkich kierunkach, a szczególnie na głęboką dolinę z rzeką i sztucznym stawem. Sam pomnik ma postać sporej panoramy wspartej na arkadach i dekorowanej mozaiką od wewnątrz. Przyjaźni już wprawdzie nie ma, przynajmniej pomiędzy rządami, ale pomnik stoi i czeka, wszak historia toczy się po spirali.
Po 80-90 km od Kazbegi dojechaliśmy do twierdzy Ananuri, z przełomu XVI i XVII wieku. Jest to dobrze ufortyfikowany obiekt, z wysokim murem, duża basztą kwadratową i druga- okrągłą oraz licznymi wieżami bądź to kościelnymi bądź mającymi charakter bastionów. Pomimo to sprawia wrażenie budowli ciężkiej. Do zwiedzania nadaje się tylko cerkiew; mury i fortyfikacje można oglądać jedynie z wierzchu, nie ma wystaw. Wyposażenie wewnętrzne świątyni jest skromne i standardowe. Przed murami twierdzy znajduje się spory bazar. Z drugiej strony zaczyna się olbrzymi zbiornik wodny Zhinvali [żinwali], zbudowany w latach 70. /80. na rzece Aragwi. Ma kształt spłaszczonej litey "v", w której centrum znajduje się elektrownia wodna. Jest też zbiornikiem wody pitnej dla Tbilisi (40-60 km) oraz służy celom rekreacyjnym. Jechaliśmy wzdłuż niego jakieś 10 km, po jednym z ramion wspomnianej litery. Kolacja tego dnia także była urozmaicona śpiewami i występami.